Witam, może ktoś spotkał się z podobną sytuacja co ja? Otóż jadąc sobie zestawem z naczepą typu firanka w mieście x, na światłach gość z osobówki zasygnalizował że rzekomo spadła mi z dachu na jego auto osobowe tafla lodu, ok znalazłem bezpieczne miejsce, zatrzymaliśmy się i zaczyna sie akcja: gościu pokazuje mi jeden (największy) z wielu odprysków na masce i mówi mi że to mój rzekomy lód spowodował, ten odprysk i odprysk na szybie wg mnie ewidentny od kamienia a nie tafli lodu,ok wzywamy policje. Po 10 min zjawił się radiowóz, wytlumaczylismy swoje racje, Pan policjant wdrapał się po tylnej części kabiny, spojrzał na dach i stwierdził że nie widzi żadnego lodu:) i pytanie Pana policjanta czy poczuwam sie do winy, czy w sadzie to rozwiążemy? Moja odpowiedz była chyba wiadoma:sąd. I tu moje pytanie czy mam szanse,że w sadzie przyznają mi racje,że gosciu ewidentnie chciał podmalować furę za hajs z mojego(znaczy szefa) OC? Pytanie z drugiej beczki: czy na rozprawę muszę się zgłosić osobiscie czy może to zrobić adwokat/pełnomocnik, mnie chyba czeka przesłuchanie, ale jutro jade w tygodniowa trasę, więc mogą oni w sprawie przesłuchania dostosować sie do mnie i mogę sam ustalić termin przesłuchania czy też musze koniecznie być w terminie przez nich wyznaczonym? To tyle, uff rozpisalem sie troche ale chciałem to klarownie przedstawić. Z góry dzięki za porady
