Jak ja zdawałem na C+E (jakieś 6 lat wstecz), to uczulali nas, na taką sytuację - podobno, przez to dość sporo osób nie zdawało w Radomiu...
Nam mówili, że jeżeli będziemy mieli taką sytuację podczas egzaminu, to wystarczy powiedzieć formułkę egzaminatorowi, że pomimo prawidłowego sprzęgania przyczepy z samochodem, kołek kontrolny się nie schował i teraz, przystępujesz do podłączenia pneumatyki, świateł (nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie to była bardzo istotna kwestia, co i kiedy się podłączy) i podniesienia stopki. Po zakończeniu tych czynności, szło się do kabiny, siadało się na fotelu kierowcy (bardzo istotne, aby nie zrobić tego "ze stopnia"), zwalniało się i za moment ponownie zaciągało się hamulec postojowy. Wtedy dopiero "wskakiwał" ten kołek w zaczep i można było dalej działać - czyli sprawdzać zamocowanie ładunku oraz czy żadna z burt, nie jest otwarta.
Na pewno nie powinno się robić sposobu Pirka - jeden tak zrobił, jak mówił. Tak "przyłożył", że aż nowiutki Konar Stęszew wyskoczył z poduszek po uderzeniu równie nowym TGL'em