Strona 1 z 1 [ Posty: 12 ]
Autor
Wiadomość
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 18 wrz 2007, 20:53
Posty: 19
Lokalizacja: Oleśnica

To może ja trochę opiszę swoją historię, ale związaną konkretnie z BUSami :)
(opiszę to trochę w wersji opowiadania bo jakiś chłopaczek mnie poprosił o opowiedzenie jakiejś historii bo bardzo lubi takie czytać, więc proszę bardzo..)


Kiedyś odmierzałem dni do momentu, kiedy będę mógł zrobić 'prawko'. Kiedy jednak zdałem to odetchnąłem z ulgą i zapomniałem wpłacić pieniędzy na 'wyrobienie' dokumentu :razz: . Po 2 tygodniach kiedy przyszło pismo upominające o wpłatę kasy zrobiłem to. Dokument wyrabiał się w między czasie, kiedy poprzez kolegę (ahh te znajomości :P) udało mi się zdobyć numer do pewnego gościa, który miał firmę wspomagającą rozwożenie paczek w firmie kurierskiej. Prawka nie odebrałem jeszcze, ale pracę jako kierowca miałem już załatwioną. Miałem się zgłosić do pracy już za 3 dni.
Do pracy miałem przewidzianego dostawczaka Fiata Ducato.. Nie wiedziałem jaki rocznik, wiedziałem jedynie z opinii brata, że bus Fiata jest najgorszym pod względem komfortu z jakimkolwiek miał do czynienia, a brat jeździł praktycznie wszystkim nie licząc japońskich zabawek. W dzień poprzedzający rozpoczęcie pracy, udałem się do urzędu po odbiór 'prawka'. Nie było łatwo, bo albo brakowało tego, albo tamtego.. Jako sól na ranę okazało się, że dwie babki pracujące przy okienkach wydających prawko odmiennie interpretowały przepisy. Jak jedna powiedziała, że potrzebuję to i tamto do odebrania prawka, to kiedy przyniosłem co mi powiedziała jedna, wtedy druga wtrącała się, że to za mało i muszę przynieść jeszcze tamto i siamto.. Zgroza, żeby odebrać 'prawko' musiałem dać do wglądu dokument 'A'. Żeby zdobyć dokument 'A' musiałem udać się do ratusza bo dokument 'B', który wydawano jedynie za okazaniem dokumentu 'C'... Żeby zdobyć dokument 'C' kazano mi przynieść poświadczenie 'D' które jak przyniosłem, to wyszło, że nie jestem rodowitym obywatelem miasta więc potrzeba jeszcze zdobyć dokument 'E'!..
Wszystko udało mi się załatwić w 6 godzin.. Prawko odebrałem! (pomijając, że jest podane złe miejsce urodzenia :neutral: .

W pierwszy dzień pracy przyszedłem w umówione miejsce.. Był piątek, miałem jechać na 'przyuczenie' z kierowcą. Umówiony kierowca z białego Peugeota się spóźniał, więc wsiadłem do... LUBLINa II (2001r.). Swój własny samochód miałem otrzymać w następnym tygodniu. Jak się okazało, Lublinek jak na miasto nie jest taki straszny, szczególnie z silnikiem 2,5TD. Jednak promień skrętu i widoczność z kabiny... o zgroza!

Przyszedł w końcu nowy tydzień. Czekałem na telefon od szefa kiedy zostanie podstawione moje auto. Miałem pracować PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK od 9:00-18:00.
Wtorek - telefon dzwoni. Szef mówi, że auto jest podstawione na parkingu, a dokumenty i kluczyki odbiorę w biurze. Idę tego samego dnia, mimo że godzina popołudniowa, ok. 14:00. Zachodzę na parking - auta nie widzę.. Wchodzę do biura, pytam i w odpowiedzi dostaję kluczyki, dokumenty i informację, że auto stoi za rogiem budynku.
Wyszedłem na parking, zaszedłem za róg - stoi! :jupi: Bialutki, umyty, .... niemożliwe! Szef mówił, że na razie dostanę auto tymczasowe, bo czeka na coś 'nowszego' z centralnym zamkiem, więc myślałem, że na razie będę jeździł -tak się domyślałem- rocznikiem 98`. Oczy miałem jak pięć złotych kiedy widziałem przed sobą Ducato MAXi rocznik 2003r. (po II liftingu).
Obrazek
Otworzyłem drzwi, wchodzę do środka, jest lato, upał i pierwsza rzecz która rzuca się w oczy to przycisk klimy :jupi: . Siadam na spokojnie, patrzę w dokumenty... 2,8JTD ~130KM. Uh! Wcześniej miałem do czynienia ze Sprinterami 316 i 313 w CDI ale jako pasażer, mimo to wiedziałem co taka moc potrafi. Wkładam kluczyk, odpalam go.. Miodzio mruczy.. Radyjo jest, klima jest więc cofamy pod rampę.. Tutaj problem był nie mały bo inne auta mnie zagrodziły, ale ku zdziwieniu 'gapiów' udało mi się wymanewrować tym 'cudem'. Niektórzy kierowcy byli zdziwieni kiedy widzieli, jak 'młody' na lusterka wycofuje wykorzystując efekt, kiedy zderzak osobówki chowa się na milimetry pod czarną listwą boczną mojego busa (auto ma budowę lekko baryłkowatą)..
Dużym plusem tego auta są lusterka, bardzo dobrze w nich widać praktycznie wszystko.
Obrazek
Udało się, cofnąłem pod rampę.. Cały czas dziwne uczucie w brzuchu, bo w końcu mam coś 'własnego' :lol:
Duże czytelne zegary, i pojemne schowki, bardzo poręczne.
Obrazek Obrazek
Załadowałem paczki, podpisałem co trzeba i ruszyłem w drogę. Radio okazało się bez Mp3, ale audio czytało. Głośniki trochę kiepskie i klima słabo chłodziła, ale to było dla mnie wszystko kroplą w morzu. Auto stawiałem na parkingu firmy gdyż jest strzeżony.
Kłopot był w tym, że wieczorem jak parkowałem było pusto na parkingu, a następnego dnia rano przychodziłem ostatni i musiałem się wyciskać przez 30 minut między innymi którzy parkowali gdzie było można się wcisnąć. Mieszkam 200m od danej firmy, więc było mi obojętne gdzie auto stoi. Kiedyś jednak, kiedy stałem na rampie z kierowcami widzieliśmy jak dachówka spada z budynku centralnie w miejsce gdzie parkuję auto. Na dodatek leżało już tam kilka potłuczonych czerwonych dachówek, więc zacząłem brać auto na parking pod dom. Teraz rano nie musiałem pocić się na parkingu.
Wymianę auta miałem przewidzianą na sobotę
W następnych dniach pracy miałem kilka śmiesznych sytuacji, np. kiedy podjechałem na stację, wszedłem do środka przestawiłem z jakiej firmy jestem i zapytałem jak jest z tankowaniem. W odpowiedzi usłyszałem, że mogę sobie zalać za ile chcę a oni mi dadza WZ-tkę. Ja nic im nie płacę, bo na koniec miesiąca mój szef się z nimi rozlicza osobiście. Zalałem więc pełny zbiornik za 250zł, idę po odbiór WZ-tki a tutaj widzę inną osobe przy kasie. Mówię więc, że chcę WZ-tkę, a kasjer do mnie z pytaniem - "płaci pan gotówką czy kartą?". Zawołałem tamtą kasjerke z którą gadałem na samym początku. Ci się trochę ze sobą pokłócili po czym zadzwonili do jakiegoś dyrektora z pytaniem czy mam płacić czy nie. Kasy przy sobie nie miałem, a dyrektor przez telefon powiedział, że muszę do 24:00 zapłacić bo będzie brak w kasie. Zostawiłem więc im swoje dokumenty, telefon i śmignąłem do domu po pieniądze.. Następnym razem jednak już mnie na stacji witali z uśmiechem i znali moje dane, nr auta i całą resztę więc problemów nie było, a ja sam z gotówką przyjeżdżałem.
Brat nasmarował siedzenie bo doszedł do wniosku, że jednak regulacja wysokości w tym aucie istnieje :D. Sam był pod wrażeniem komfortu i dynamiki auta. Zmienił zdanie na temat Fiata, a konkretnie tego modelu.
PONIEDZIAŁEK - jeszcze 5 dni do wymiany auta - załadowałem auto paczkami, odjechałem spod rampy. Dzień najgorętszy ze wszystkich tego lata. Auto wyjątkowo zostawiłem na chodzie z włączoną klimatyzacją, a sam poszedłem podpisać papiery i odcedzić. Dziwnym trafem zapomniałem, że samochód jest na chodzie i zamiast 5minut zeszło mi podpisywać papierki przez 1h :devil: -tak jakoś przypadkowo
Idę do auta, wchodzę i pierwsze co to wywąchuję czy czuć zapach dr. Marcus Vanilla który zostawiłem odkręcony na MAX. Niestety, nic nie czuć, a w buteleczce płynu ubyło! Ważne, że temperatura w kabinie jest o 10 stopni niższa niż na zewnątrz..
Wyjeżdżam, czuje, że sprzęgło ślizga się z dnia na dzień coraz bardziej.. Auto przejechane ma prawie 300 000km. Dodać muszę jeszcze, że rano kiedy silnik jest zimny ciężko jest mi odpalić za pierwszym razem bo szczotki się ślizgają w rozruszniku i nie kręcą motorem.
Dzień jak zawsze w poniedziałek zapowiada się najbardziej pracowitym dniem w tygodniu. Do tego jeszcze ten upał..
Godzina 10:00, parkuję na parkingu stając w poprzek zaparkowanych aut (brak miejsca), odpalam cykadełka awaryjne i dostarczam firmie jakieś części do TV. Wsiadam z powrotem, chcę kręcić rozrusznikiem a tutaj wszystkie kontrolki poznikały.. Puściłem kluczyk i widzę, że godzina 0:00.. Akumulator? Spróbowałem jeszcze raz i po puszczeniu wiązanki wziąłem przeczyściłem klemy, ale nic to nie dało. W gąszczu nieszczęść i zapowiedzi, że jednak ten poniedziałek nie będzie szczęśliwy dostrzegłem światełko nadziei, którym była stacja kontroli pojazdów po drugiej stronie ulicy (10m ode mnie). 5minut czekałem na kierownika, bo zastałem samego praktykanta zarośniętego jak Tarzan. Kiedy przyszedł kierownik przeciągnęliśmy zestaw do ładowania akku/odpalania. Auto zaskoczyło, ale w takim stanie nie mogę go gasić przez co nie mogę wykonywać dzisiaj dalszej roboty. Dzwonię do szefa, po wysłuchaniu wiązanki słyszę to, co chciałem usłyszeć w ten roboczy i upalny poniedziałek - "zrzuć przesyłki na magazyn i jak możesz to śmigaj do Wrocka na wymianę auta, ja postaram się jakieś szybko podstawić."
Wróciłem na magazyn, zrzuciłem resztę paczek i tutaj zonk - widzę, jak auto stoi zgaszone a ja w ręce trzymam kluczyki. Z przyzwyczajenia zrobiłem to czego nie powinienem. Wchodzę do kabiny, próbuję zakręcić rozrusznikiem a tutaj miła niespodzianka - odpalił jak naładowany ;D ! Stary kierowca śmiejąc się powiedział 'akumulator, tak?' słysząc w jego głosie żartobliwą ironię w kontekście poniedziałkowego nawału pracy i upału.
Śmigam więc do Wrocka, w między czasie szef dzwoni i mówi, że auto które dostanę jest świeżo odebrane z serwisu więc nie ma co zaglądać pod maskę i martwić się czymkolwiek, tylko mogę śmigać do domu nim.
Zajechałem, oddałem dokumenty, odebrałem nowe i w drodze na parking po nowe auto pierwsze co to patrzę w dokumenty - 2,8JTD ~130KM ;D. Może być.. Wchodzę do środka, a tu syf, śmierdzi, a na dodatek szukam tego pięknego przycisku z gwiazdką *, szukam, może gdzieś pod spodem, może na górę przeniesiony, może.... NIE MA GO! Dobra, szyby w dół, obejdzie się jakoś. Odpalam auto, widzę nalatane 174 000km.. Kontrolka kluczyka nie gaśnie.. nie gaśnie.. nie gaśnie.. Lecę do pracownika co mi wydał auto, a on mi na to, żeby na to nie patrzeć bo on sygnalizuje wymianę oleju a oni robią to po swojemu.. No dobra, skoro tak mówi, to ruszam. Zerkam w prawe lusterko i po hamplach! Co jest! Drzwi boczne przesuwne otwarte! Zachodzę, próbuję domknąć ale się nie da... Znów nawrót do pracownika. W odpowiedzi otrzymuję informację, żeby się nie martwić bo górna szyna z prowadnicą były wymieniane i drzwi na górze sterczą ale to jest normalne. Na pytanie co ze szczelnością bo widzę niebo od środka nic nie odpowiedział.
Ruszam więc po raz trzeci.. Toczę się 5km/h i słyszę przeraźliwy pisk z tylnych kół i lekki opór. Zaciągam więc ręczny i puszczam go myśląc, że linka się może zacięła.. Nic, ręczny opuszczony a pisk dalej występuje. Nawrót więc do znanego 'pracownika'. Teraz jednak trochę mu wygarnąłem co mi dali, więc dogadałem się z lekko przerażonym gościem -znanym tutaj jako 'pracownik'- oraz szefem, że dzisiaj nim wrócę do domu, a jutro wymienią mi to auto na nowe Ducato, a to idzie na warsztat razem z moim pierwszym :).
Wyjeżdżam więc po raz czwarty.. Przejechałem 2km kiedy to spojrzałem na kontrolki.. Nic czerwonego się nie świeciło, ale moją uwagę przykuła strzałka temperatury. Pulsowała sobie między 110-120 stopniami celsjusza! (Czerwony zakres zaczyna się chyba przy 130, jeśli nie to niech mnie ktoś poprawi bo instrukcji nie czytałem, a oznaczenia tam to jedynie kreski 1/2, 1/4). Upał przeraźliwy, szyby spuszczone w dół, a ja jeszcze puszczam gorące powietrze z nawiewu! Zjechałem szybko na parking. Otwieram maskę i widzę coś przerażającego..
Obrazek
Totalny brak płynu chłodzącego w zbiorniku wyrównawczym! Sam się zagotowałem, telefon do szefa i umiłowanego 'pracownika'. Mam wrócić nim na warsztat. Jednak, w między czasie kiedy auto się schłodziło pozamykałem je i poszedłem do autokaru zaparkowanego obok czy nie użyczył by mi ładowarki do Nokii. Po 30 minutach i zrobieniu zakupów (zimne napoje z lodówki) udałem się na warsztat. Tam zalali płyn i poprosili mnie żebym rozgrzał go tak aby się wiatraczki powłączały. Jeśli będą śmigać, to pojadę nim do domu, a jutro wymienią na nowe auto. Tak się jednak nie stało. Podeptałem nim trochę i temperaturka znów wzrosła na 110 stopni a wiatrak chłodnicy stoi.. Do domu wróciłem z Prezesem warsztatu jakąś limuzynką Alfy Romeo.
Następnego dnia Rano śmignąłem autobusem do Wrocka, do owego warsztatu. Tam moim oczom ukazały się zaparkowane nowiutkie Fiaty Ducato. Dostałem dokumenty i wsiadłem do nowego Fiacika (z czerwonym znaczkiem!). Pierwsze co to szukałem *klimy :)- JEST!
Obrazek
Trochę zabawy z kluczykiem od centralnego, sprawdzenie czy jest zapas, no i oczywiście pod maskę! ;D Teraz nigdy nie będę słuchał jak ktoś mi powie, wsiadać i jechać bo świeżo sprawdzony.
Obrazek
Wszystko jednak tutaj grało, w końcu nowe to nowe. Drzwi leciutko chodzą, nic nie trzeszczy, nic nie piszczy, zupełnie jak w moim pierwszym autku! Na zegarze nalatane 3500km. Ktoś nim jednak jechał.
Obrazek
Na pasach bezpieczeństwa naklejki 'Achtung, Atencione.... made in Italy', a na ścianie tylnej jeszcze niebieska folia.
Obrazek
Ruszam, pierwsze co to sprzęgło nie spodobało mi się. Strasznie wysoko brało i nie precyzyjnie (po tygodniu się wszystko dotarło i śmigało aż miło).. Wyjechałem na trasę, lecę do domu, a właściwie to po paczki.
Dzwoni szef. Umówiłem się z nim na stacji paliw. Pogadaliśmy i mówi - 'jedź za mną, ja też jadę do Oleśnicy'. Uhh.. jak ja tego nie lubię, autko nowe, a ja muszę mu deptać żeby nie zgubić szefa..
Na początek 100km/h. Myślę - jak dla mnie to V-max, bo akurat mam prawie 2,500obr. więc więcej nie chcę..
Obrazek
Jednak szef przyspieszył i to bardzo.. Musiałem osiągnąć V-max tym autem ile to możliwe.
Obrazek
146km/h przy 3,500obr. - tak, to jest kraniec mocy max tego auta, więcej nie poszedł, a nawet później nie próbowałem więcej nim iść... dla mnie 100km/h dla tego auta to max.
Praca tym autkiem była bardzo przyjemna. Znajomy stwierdził, że jest on nawet wygodniejszy od nowego Sprintera. Dla mnie autko było OK, ale z początku tęskniłem za moim pierwszym Ducat'em (2003r.). W tamtym czułem się bardziej komfortowo i schowki miał wygodniejsze, ten natomiast bardziej podchodzi mi pod miejską osobówkę.
Z początku patrzę, z boku siedzenia zaślepki do regulacji wysokości siedzenia. Najtańsza wersja pomyślałem.
Minął jednak tydzień. Jest poniedziałek, znów zapowiada się dużo pracy, ale nie dla mnie. Ja muszę jechać do Wrocka na wymianę auta, bo to co mam teraz ma tymczasowy dowód rejestracyjny który właśnie się kończy. Dostać w zamian mam takie samo auto, ale już z normalnym dowodem.
Zajeżdżam wieczorem, wchodzę do biura i widzę znanego już 'pracownika' :D. Ten jednak chyba ćwiczył tą kwestię cały dzień, bo kiedy wszedłem to on szybko założył kurtkę, wziął ode mnie kluczyki i dokumenty a dał mi nowe mówiąc, że on musi iść do domu. Myślę - OK, jak coś to dogonię Cię autem pod domem :devil:
Wychodzę na parking aut, przed sobą widzę w rzędzie obok siebie ustawione 4 takie same modele. Który to mój!? Naciskam kluczyk i widzę, że ten w środku zamrugał do mnie ;)
Wsiadam do kabiny, rozgaszczam się z zapachem, szmatkami i innymi drobiazgami.. Uruchamiam zapłon i poczułem się jakbym cofnął się w czasie.. Widzę ten sam widok co tydzień temu.. Nalatane tyle samo kilometrów, tylko jakoś dziwnie nisko mi się siedzi. Ruszam i znów to sprzęgło... trzeba je przez tydzień docierać.. Uruchamiam klimę i spokojnie wracam do domu. Po powrocie wszedłem na YouTube i tam widząc jak Niemiec w wersji kampingowej tego auta szarpie za 'zaślepki' i reguluje wysokość siedzenia, czym prędzej poszedłem do auta sprawdzić, czy u mnie też się tak da.. Dało się! Zaślepki nie są zaślepkami tylko trzeba je mocniej pociągnąć! :D
Wieczorkiem coś mnie naszło na sprawdzenie dowodu rejestracyjnego auta. Fakt, motorek 2,2 Multijet 100km wrażenia nie robił, bo przy wyprzedzaniu redukcja się zawsze przydawała, czego nie musiałem robić w poprzedniku. Jednostka ta na pompowtryskach nie jest taka żwawa jak poprzednik w Common-Rail'u.
Obrazek
Ale wracając do dowodu rejestracyjnego. Sprawdziłem nr. rejestracyjny z dowodu z numerem w karcie odbiorczej auta - nie zgadzały się! Poleciałem na dwór - :shock: MAM NIE TO AUTO!
Ze złości aż poszedłem spać.. Rano godzina 8:00 biorę tel do ręki ale nie musiałem dzwonić, to oni zadzwonili do mnie. Umówiłem się pod Koroną na wymianę dokumentów. Po spotkaniu w umówionym miejscu trochę gość mnie wyprowadził z równowagi, bo wciskał mi kit, że to moja wina że pomyliłem auta, że wziąłem nie ten dowód, a przede wszystkim, że zaufałem jego koledze który.... ma rude włosy! Tłumaczył, a właściwie prosił żebym nie dzwonił do szefa, bo to ja dostanę naganę za niekompetencję gdyż nie sprawdziłem dowodu z autem, ale ja mu tylko pokazałem :ble: i przy nim zacząłem dzwonić do szefa. Ten wsiadł do auta i groził że odpowiem za zerwanie chlapaczy w starym aucie, ale ja mu znowu pokazałem :ble: mówiąc, że karta odbioru auta została wczoraj podpisana, a chlapacze to pewnie on dzisiaj rano sam pourywał :D, a szefowi jeszcze wspomnę żeby odebrał od niego 50zł za paliwo że musiałem przyjeżdżać do Wrocławia na wymianę dowodu.
Szef tylko się śmiał z całej sytuacji i mówił, że skończy z nimi współpracę. Dał mi jeszcze oryginał dowodu oddania auta w dobrym stanie aby się czasem nie czepiali że to ja urwałem chlapacze, chociaż znał prawdę, ale sami wiedzieli co podpisują.
Następnego dnia świeciła mi kontrola od Check-Engine, ale szefu mówił, żeby olać to to pewnie sama zgaśnie i tak się też stało. Później poznałem przyczynę, ale mówić o niej nie będę bo to nieco oddzielna i dłuuuuuga historia (i bardzo mokra :devil: ).
Obrazek
Autko prezentowało się całkiem nieźle. Z początku wstydziłem się wsiadać bo to brzydkie mi się wydawało, ale po jakimś czasie zmieniłem zdanie o 180 stopni. Niekiedy widziałem jak przechodnie zatrzymywali się i komentowali jego wygląd, jednak na szczęście przeciwników było tylu co zwolenników 'nowoczesności'.
Obrazek Obrazek
W autku bardzo spodobało mi się nagłośnenie. 4 porządne głośniki i do tego radio na Mp3. Blaupunkt San Diego, bardzo ładnie wyglądał wieczorem. Przypadło mi do gustu białe podświetlanie ekranu, jednka jak na BlauPunkta przystało, jako że był on czwartym z którym miałem do czynienia, to też nie zdziwiło mnie jak zaczął się zawieszać i wyłączać.
Obrazek
Były też przypadki gdzie służyłem jako 'pilot' widząc, jak kierowcy szukają wyjazdu z miasta albo konkretnego celu. Tutaj na zdjęciu poniżej widać Rosjanina, z którym dogadałem się na migi gdyż ja po Polsku, a on po Rosyjsku i ni w ząb w innym języku nie rozumiał.. Powiedziałem tylko 'nazat i za mną wskazując na moje auto'.. Wyprowadziełm go na krajową 8 i skierowałem na Wrocław, niech tam się dalej pyta jak jechać..
Obrazek

Dzisiaj już nie pracuję u danego szefa. Zacząłem kombinować zarabiać 'po swojemu'. Obecnie trochę pośmigałem Sprinterem ale generalnie to przymierzam się do zrobienia prawka C+E. Na trucki na razie nie pcham się, chcę pojeździć czymś mniejszym na razie, a być może zakupić własne Iveco z plandeką (mówię o BUSie) gdyż są dwie firmy które bardzo mnie do tego namawiają, ale jak to mówię - znajomości ;)..
Obrazek
Dobra, kończę już marudzić bo pewnie pousypialiście albo nawet nie doszliście do zakończenia bo strasznie przynudzam. Sam się przeraziłem trochę jak dałem 'podgląd' moich wypocin. Bywajta i 3majta sie drogi!


Tytuł:
Post Wysłano: 29 gru 2007, 18:50

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 19 kwie 2006, 20:12
Posty: 621
GG: 8765643
Lokalizacja: Lublin

W sumie to nie żadna trasa choć troszkę tam było z trasy. Bardziej cześć Twojego życia. Takie krótkie opowiadanko. Jednak ja przeczytałem do końca i powiem ze troszkę nabrałeś doświadczenia jak trzeba być ostrożnym i nieufnym w życiu. Pozdrawiam.

_________________
"... gdy w przyszłości wnuk przy kominku zapyta mnie: Dziadku, a co Ty w życiu robiłeś??? Odpowiem, że to, co najbardziej kochałem - JEŹDZIŁEM ..."


Tytuł:
Post Wysłano: 29 gru 2007, 18:55

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 25 gru 2007, 11:11
Posty: 301
GG: 0

Ja tam sie nie znudziłem tym :D a wręcz przeciwnie bardzo ciekawa historia :D


Tytuł:
Post Wysłano: 29 gru 2007, 19:15
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 29 lis 2007, 18:56
Posty: 61
GG: 5477986
Lokalizacja: Tomaszów maz

Przeczytałem od początku do końca. Fajna Historia i dużo zmian aut

_________________
SCANIA- Królową szos

Moje autko:
SCENIC


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 06 gru 2007, 18:18
Posty: 12
GG: 13402574
Lokalizacja: Kowale Oleckie

I ja przeczytałem od początku do końca i podobało mi sie ;D

_________________
Scania najlepsza!
Zobacz mój film o ciężarówkach.
http://pl.youtube.com/watch?v=Qw04Nujnez4


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 13 wrz 2007, 13:00
Posty: 154
Lokalizacja: wisła

Bardzo fajnie opowiedziana historyjka 8)

_________________
gdzieś w unii


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 30 maja 2007, 18:25
Posty: 350
GG: 4604681
Lokalizacja: 50° 42’ 24,3” N 22° 24’ 38,8” E

Rzadko zdarza mi się, abym przeczytał jakąś historyjkę do końca. Jednak ta była ciekawa i nie nudząca i z chęcią przeczytałbym ciąg dalszy. Jak Ci się chce, to napisz, będę wdzięczny.
Same Ducata mają. Jak dla mnie wdzięczne auto, jeździłem drugiej generacji z silnikiem 2,8 JTD, wersja osobowa (16miejsc) autko miało kopa, stuknięte ponad 400k km, a śmigało lepiej niż osobówka ze 100 konnym silnikiem benzynowym.
Nie żal Ci było tego silnika? Zaledwie 3,5k km przejechane, a Ty dajesz z niego maksymalną prędkość. A gdzie jakieś docieranie. Ja bym tak nie mógł. Mi szkoda nawet Ursusa zajeżdżonego. Trochę przerażająca ilość autek którymi jeździłeś przez okres jakiś dwóch tygodni. Ale widać spora firma, skoro tyle mają.
Morał z tej historyjki: Nie ważne że auto z serwisu przyszło, nowe z salonu, pod maskę zawsze trzeba zajrzeć.
Mógłbyś powiedzieć co to za firma w której pracowałeś/pracujesz?

_________________
Każda maszyna jest warta tyle ile wart jest człowiek który ją obsługuje!!!

So Others May Live


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 06 gru 2007, 18:18
Posty: 12
GG: 13402574
Lokalizacja: Kowale Oleckie

Cytuj:
Nie żal Ci było tego silnika? Zaledwie 3,5k km przejechane, a Ty dajesz z niego maksymalną prędkość. A gdzie jakieś docieranie. Ja bym tak nie mógł. Mi szkoda nawet Ursusa zajeżdżonego.
Musiał przycisnąć ,bo szef go zgubił :D

_________________
Scania najlepsza!
Zobacz mój film o ciężarówkach.
http://pl.youtube.com/watch?v=Qw04Nujnez4


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 30 maja 2007, 18:25
Posty: 350
GG: 4604681
Lokalizacja: 50° 42’ 24,3” N 22° 24’ 38,8” E

Cytuj:
Cytuj:
Nie żal Ci było tego silnika? Zaledwie 3,5k km przejechane, a Ty dajesz z niego maksymalną prędkość. A gdzie jakieś docieranie. Ja bym tak nie mógł. Mi szkoda nawet Ursusa zajeżdżonego.
Musiał przycisnąć ,bo szef go zgubił :D
Ale trasę chyba znał, więc by trafił. Mi jakby tak kazał jechać to bym mu powiedział, że ja tym czym jeżdżę to szanuje, i katować nówki nie będę...

_________________
Każda maszyna jest warta tyle ile wart jest człowiek który ją obsługuje!!!

So Others May Live


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 06 gru 2007, 18:18
Posty: 12
GG: 13402574
Lokalizacja: Kowale Oleckie

no tez prawda,zawsze nowe trzeba docierac... ale jak mu przycisnął to nic się nie stało silnikowi na pewno :P

_________________
Scania najlepsza!
Zobacz mój film o ciężarówkach.
http://pl.youtube.com/watch?v=Qw04Nujnez4


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 18 lip 2007, 22:15
Posty: 2822
GG: 772271
Lokalizacja: Pudzików Woj. Łódzkie

no super historia jak ja lubię takie słuchać jeśli znowu sie coś wydarzy ciekawego to opisuj my napewno będziemy czekać na kolejne części

_________________
Marianex podjedź no do przodu bo Grzeniu kiprował będzie


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 07 wrz 2007, 15:15
Posty: 13
GG: 2197174
Lokalizacja: RKR

hm... historia bardzo ciekawa :) jakoś udało mi sie przeczytać całą :P czekam na następną:) pozdro .

_________________
"...Czarny chleb i czarna kawa
Opętani samotnością
Myślą swą szukają szczęścia
Które zwie się wolnością ..."


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Strona 1 z 1 [ Posty: 12 ]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: