Witam. Ja właśnie zapytałem egzaminatora przed wyjzadem na miasto ile auto waży. Odpowiedział mi tylko, że pod dziesiątki wchodzimy. Na szczęście w Nowym Sączu chyba nie ma innych jak 3,5t i 10t.
Myślę, że takie pytanie warto zadać, tak samo jak i warto upewnić się odnośnie wysokości samochodu. Ja na kursie miałem Mana 3,4m wysokości, a egzaminacyjny Midlum mial 3,1 i wchodzil pod wiadukty pod którew Man się nie mieścił.
Ogólnie warto pytać, żeby gość widział, że nie masz wykute na pamięć gdzie można a gdzie nie, tylko interesujesz się tym co robisz.
No i kolejna rzecz, jeśli popełnisz jakiś błąd, miej wytłumaczenie.
Ja będąc pod sygnalizatorem zobaczyłem żółte. Prędkość była za mała żeby przejechać skrzyżowanie, ale i za duża żeby stanąć w miejscu, przed pasami. Normalnie, to bym to przejechał bez zastanowienia, ale to był egzamin. Zatrzymałem auto za sygnalizatorem, tak że go nie widziałem ale jednocześnie nie wjechałem na skrzyżowanie. Było na tyle miejsca. To był manewr sketu w lewo, więc powiedzialem gościowi dlaczego tak stoimy i ze jak z naprzeciwka lewoskręty pojadą to i my będziemy mogli ruszyć. Zaliczył mi to bez problemu, bo widział, że wiem co robię. Gdybym spanikował i nie zastanowił się jak wybrnąć z sytuacji to bym wrócił jako pasażer.
Wiem, że to nie jest łatwe, ale wmiarę możliwości na egzaminie trzeba zachować zimną krew i jak sie cos zrobi niedokońca dobrze, to trzeba pomyślej jak z tego wyjść i sensownie wytłumaczyć to egzaminatorowi. Jak trafisz na gościa który jest człowiekiem, to zrozumie i można kontynuować.
Powiem jeszcze, że jak sie już wjedzie na plac i usłyszy że egzamin zaliczony to jest no jedna z najpiękniejszych chwil w życiu. Ja miałem takiego banana na twarzy, że aż mi głupio było
)
Pozdrowionka