5 kwietnia 2011 wtorek
Ładuję się pod Przemyślem, do granicy w Korczowej 79km przyjeżdżam na 12:30 i miłe zaskoczenie, pusto, od razu pod wagę, Polska sprawnie, o 15:30 wjeżdżam na Ukraińców
- paszportowy 30
- za przegląd kabinki 10
- rejestracja u celnika 10
- plomber też chce dyszkę
Podjeżdżam do SMAPA, tu trzeba dać 50, parkuję nisko by mu się nie chciało iść oglądać auta, bo zawsze coś znajdzie by wydrzeć jeszcze stówę, dwie trzy...
Zawsze jeszcze może wysłać na ukraińską wagę, a tam już Cię oglądną z każdej strony.
Ale przeskakuję sprawnie. W "piwnicy" zostawiam 420. Teraz tylko do banku wymienić euro na hrywny. Na dole chłopaków dużo nie ma i jak nigdy po 21 wyskakuję z granicy. Staję na WOG i... dziewiątka, można kupić fajki po 2 zł i piwo po 1,25
6 kwietnia 2011 środa
Pobudka 6:00 toaleta poranna, kawa i o 7:00 ruszamy, kierunek Żmierinka koło Winnicy, raptem 460 km, ale po ich drogach zajmie mi to z 10 godzin... niestety dojeżdżam do Termopola (12:30) i widzę w lusterku dym i wysypujący się na drogę bęben hamulcowy wraz z zawartością - k**** mać!!! Przy okazji rozwaliło oponę...
Zbieram resztki z drogi, trójkąt i dzwonię do szefa - Ok, czekaj, pomoc nadjedzie
Za 30 minut dzwonią Ukraińcy, gdzie jestem i co się stało? - a to, to i to.
Po godzinie przyjeżdża VW z częściami, kołem i dwóch mechaników.
17:00 ruszam dalej. Dopadam Chmielnickiego (21:00), ciemno wszędzie, głucho wszędzie nie ma sensu dalej jechać, przyklejam się do Turków na niestrzeżonym parkingu i udaję, że śpię. Fura odpoczywa puszczając czasem bąka, a ja reaguję na każdy ruch, najwyżej rano zostanę bez akumulatorów, zapaski czy paliwa, nie wychylam nosa... Dziś zrobiłem 351 km...
7 kwietnia 2011 czwartek
Pobudka 6:00, kawa i takie tam pierdoły jazda, na 9:00 strzelam brakujące 110km i jestem na "tamożni" w Żmierince... zamykają mnie do boksu i czekam, mam czas... mam bo Ukrainiec nie zapłacił za odprawę.
I tak sobie czekam do...
8 kwietnia 2011 piątek
Godz 14 wreszcie broker przynosi papiery bierze sobie plombę na pamiątkę, mogę ruszać dalej. Kierunek Dniepropietrowsk. Doskakuję do Umana, 220km zrobiło się ciemno nie ma sensu jechać, na sprawdzonym parkingu ogrodzonym 3 metrowym murem staje na noc. Kolacja w barze, maja dobre "pierożki" które wcale nie są pierogami
kąpiel, dwa piwa można spać spokojnie...
9 kwietnia 2011 sobota
Nie chciało mi się wstawać, pobudka 7:00, szybka kawa i start...440 km i na 15:00 jestem w Dniepropietrowsku. W Umówionym miejscu dzwonię po Ukraińca, przyjeżdża po mnie na rogatki, jedziemy na rozładunek. Rozładunek sprawnie ( zapomniałem chłopakom kupić polskiego piwa - bezsens, przecież maja po 1,25
- i.. i stoimy na zakładzie do poniedziałku.
Spacer do sklepu po zapasy niezbędnego
prowiantu i siedzimy sobie, ja, stróż i dwa psy. Na spacery po pięknym Dniepropietrowsku się nie wybieram, bo nie ma gdzie. We dwóch może by gdzieś poszedł. Internet z Kiyivstara działa bez zarzutu (koszt 200hr) więc sobie gadam na GG popijam piwo i podrywam ukraińskie panienki na ukraińskim portalu, szczęściem człowiek nie zapomniał cyrylicy gdy nam na siłę wbijano język rosyjski w szkole. Poza tym cuda techniki jak translatory też pomagają. Elena chce się umówić na piwo, jednak musimy zrobić to tylko wirtualnie z różnych względów
10 kwietnia 2011 niedziela
Śpię... za tanie to piwo mają..
11 kwietnia 2011 poniedziałek
Córka ma urodziny.. przelewam prezent na konto
Na Transie szukam powrotu.. jest, jutro.
Każą mi wyjechać z zakładu, daję na "stojankę" na obrzeżach Dniepropietrowska.
Tu nie ma szans na kąpiel, "toaleta" wygląda tak
Czekam do wtorku odganiając się od kierowców ukraińskich, którzy co chwilę wpadają na pogawędkę z "setunnia"
12 kwietnia 2011 wtorek
5:00 wstaję, muszę dojechać 150km na załadunek do Aleksandrii, tutaj 150 kkm to jak na zachodzie 300, więc trzeba się sprężać. Na 10 jestem, wyjeżdżają po mnie i prowadzą na jakąś wiochę 20 km polną drogą do wyparlarni węgla drzewnego. Ładują mi to ręcznie 15 ton i o 15:00 mogę lecieć na "tamożkę" (odprawa celna)
Godz 19:00 robi się ciemno zajeżdżam na Uman na "swój" strzeżony parking. Rytuał, bar, kapiel, dwa piwa GG do domu i spanko.
13 kwietnia 2011 środa
Przyspałem trochę wyruszam o 8:00 do Haysyna na odprawę mam 65km więć o 9:30 jestem na miejscu, tutaj sprawnie odprawiony do 15:30 mogę lecieć dalej. E 50 wygląda jak droga dojazdowa na ogródki działkowe więc do zmroku udaje mi się dojechać do Lutinia, shit znów niestrzeżony parking.
Śpię. Rano się budzę, robię obchód , i w ciągniku mam pół tablicy rejestracyjnej...
Użarł jakiś kmiot na złośc, dobrze, że nie przyszło mu do głowy zerwać plomby.
Cóż, jadę dalej.
14 kwietnia 2011 czwartek
Do granicy 500km udaje mi się zrobić do 20:00 staje przed granicą na "zaprawce" (stacja paliw) i trzeba odczekać dziewiątkę, zresztą jest kolejka nie ma sensu się w nią pchać.
15 kwietnia 2011 piątek
Rano o 9:00 odkrywam zasłonki i
na granicy żywego ducha, kolejka się rozjechała więc wskakuję od razu na granicę i tu niemiła niespodzianka... nie zapięte jedno oczko w linkę (rutyna)
300hr załatwia sprawę i na 13:00 dojeżdżam na bazę. Rzucam papierami i spadam do domu.
Szef z radością mnie informuje, że wracam na Dniepr
- Szefie jest pół tablicy!... Jakoś oblecisz..
16 kwietnia 2011 sobota
Rano przepinam naczepy i ruszam na granicę.
O 15:00 ustawiam się w kolejkę, jak ktoś był na Korczowej to wie gdzie jest znak "Młyny", tam stoję...
17 kwietnia 2011 niedziela
Na granicę wjeżdżam o 8:30 odprawa bez problemu. W "piwnicy" jak nigdy sam Polak, każdy na Kijów. Forumujemy konwój i 0 15:00 startujemy na cztery fury. Fajnie się jedzie jedyna chyba dobra droga to na Kijów, mi nie po drodze, nadrabiam 240km ale powiedziałem szefowi, że nie będę gubił osi na 50-tce. Fajnie się jedzie, gaworzymy na CB, kilometry uciekają.
W Rovnem kolega ze starego Mercedesa informuje, że grzeje mu się silnik. Stajemy na poboczu na awaryjniakach. Porwały mu się paski, siadło wszystko, pasków nie ma jest późno, co robić?
Każdemu się śpieszy. Kolega dzwoni do szefa - czekaj do jutra, nadjedzie pomoc. Zostawiamy Rafała na drodze ruszamy dalej. Wieczór, wbijamy się na parking. Znowu niestrzeżony. Chłopcy myją zęby i nogi i bez kolacji idą w kimono, ja idę do baru coś zjeść i też układam się do snu. Mam mesage przez CB, że zaraz będę miał gościa
Puka jakieś miejscowe dziewcze. Przez szybę pokazuje obrączkę
Poza tym brzydka była. Rano Wojtek się pyta ile bierze
Nie wiem, ale wiem ile może dać...
18 kwietnia 2011 poniedziałek
Ruszamy na trzy fury o 8:00 dzwonię do Rafała, dalej stoi, pożarł się z szefem, będzie się zwalniał, pomoc nie nadchodzi, albo bardzo wolno. Przy okazji dowiadujemy się jakie są niuanse pracy u jednego pana w Przemyślu. Nie polecam.
W Żytomierzu rozdzielamy konwój Wojtek z Markiem lecą na Kijów ja odbijam na Winnicę.
Dojeżdżam na 15:00, juz na mnie czekają. Broker Lech ( rzadkie imię na Ukrainie) załatwia mnie w dwie godziny, lecę na Uman, na swój parking. O 22:00 cieć mnie wita z uśmiechem " to ty już nazad"?
19 kwietnia 2011 wtorek
7:30 start. W Kirovogradzie na skrzyzowaniu wypatruje mnie GAJ, na sygnale pocina za mną. Wypatrzył tablicę? Tak. Coś się drze, trzeba załagodzić sytuację. Chciał 800, dostał 300 hr, lecę dalej, straciłem godzine na przekonywanie go, że 800 to za dużo dla niego.
Dzwonie do szefa. "No cóż trudno"
16:30 dopadam do Dniepropietrowska. Juz nikt nie pracuje, na zakładzie Andriej pokazuje mi gdzie "łazienka" ( zdjęcia tego przybytku zrobię następnym razem), kuchnia i "magazin" (sklep) Czekam do rana umilając sobie czas konwersacją z koleżankami z Dniepropietrowska na internecie.
I szukaniem powrotu na Transie. Znajduję.
20 kwietnia środa
O 13:00 zabierają się za rozładunek. Trwa to godzinę. Zbieram się na Krzywy Róg, tam mam załadunek. Ukrainiec nie potrafi mi wytłumaczyć jak dojechać. Biorę taryfę, za 40 hr "holuje" mnie na miejsce. Przede mną ładują Ukraińca. Jest 21:00 więc potrwa to do rana, mogę spokojnie spać.
21 kwietnia czwartek
Budzą mnie o 8:00 wjeżdżam na zakład, za 50 hr chłopaki załadują i zepną pasami. mam czas dla siebie do 18:00.
Załadowany, mogę jechać na odprawę do Kirovogradu. Broker dzwoni bym dziś nie przyjeżdżał tylko jutro, bo trzeba płacić za "stojanke" na celni. Za Krzywym Rogiem kontrol. Niby wszystko w porządku, ale...zawsze coś mogą znaleźć "daj 10 litrów solanki"
Nie mam "krupki" więc daje im 50 hr i jadę dalej, połówki mojej nieszczęsnej tablicy nie zauważyli.
Na 18:00 jestem pod celniĄ. Nie będę szukał parkingu...spię na poboczu koło "tamożni"
Przedtem jeszcze zdążyłem kupić Wranglery za 250 hr
22 kwietnia piątek
O 8:00 budzi mnie urocza brokerka Larysa i wjeżdżam na odprawę. Mam czas opisać swoja partyzantke na WC...
Dziś 6 dzień pracy więc tygodniówka.Dotrę dziś do Winnicy 600km i... święto
Pozdrawiam z dalekiej Ukrainy
Partyzant