Trasa z Tomkiem.
Tomasz zadzwonił do mnie dnia poprzedzającego, że jedzie do Bierunia i czy chce i mogę się z nim zabrać. Akurat byłem na zwolnieniu to myślę, czemu nie, może być ciekawie a jelczem jeszcze nie jechałem. Ugadaliśmy się prędzej przy zjeździe na autostradę – zjazd Wirek. Tomek dał prędzej znać, że wyjeżdża i gdzie za 20 min będzie. Ja zbytnio się nie śpiesząc ubrałem się i spacerkiem udałem się w stronę autostrady. Poczekałem jeszcze z 10 minut i pojawił się holenderski żółty jelcz. Oczywiście Wiater dał po długich i trumbki też dały jakiś znikomy sygnał. Wsiadłem, przywitałem się, ogarnąłem i pojechaliśmy. Pierwsze wrażenie dosyć dziwne, bo jak na tak małą kabinę to nawet trochę miejsca tam było. Tomek postanowił dalej jechać autostradą i w Katowicach zjechać na DK44 przy której mieliśmy rozładunek. Droga nie długa, bo zaledwie 40km. Zleciało szybko. Zaparkowaliśmy, mały ogar i idziemy z papierami. Tam pan ochroniarz ( z licencją 2giego stopnia – należy mieć respekt
) poinformował nas co gdzie jak i o której. Po małej pogawędce szliśmy w kierunku dafa. Auto trzeba przyznać rzucało się w oczy bo rzadko kiedy można w zimę spotkać coś czystego na drodze. Tomek zaczął chodzić w koło zestawu i mi opowiadać o swoich przeżyciach z silosem i co, z czym się je. Minęło może tak z pół godziny. Wróciliśmy do kabiny, załączyli webasto, wyciągnęli laptopa i postanowiliśmy się pośmiać z pewnych nieudolnych forumowiczów w międzyczasie zamawiając pizze. Pierw info na jednym z for „ten *UJ mnie nie wziął, przyjechał, zatrąbił i pojechał” Od razu posypały się komentarze. Po chwili odezwała się przez nas nazywana „Małpka z czarnego dafa”. Był taki zafascynowany, że nie potrafił pozbierać słów i pluł na mikrofon. Oczywiście ja z Tomkiem w śmiech do łez. Coś tam się jeszcze popluł i przyjechała pizza. Wyłączyliśmy Damka i zabraliśmy się konsumpcję pizzy, przy czym zebrało się kilka tematów do rozmowy i śmiechu. Po kolacji zadzwonił BaŃbulec i przegadał z nami 50 minut. W tym czasie my już trochę zaspani leżeli w łóżkach z chęcią spania. Oczywiście jakby to nie było chciał Tomkowi normę liczyć. W końcu go rozłączyłem i poszliśmy spać. Ja jak to ja nie mogłem zasnąć z duchoty na niewygodnym i małym górnym łóżku. Może w okolicach 3 zasnąłem, ale ten sen był taki nijaki. Rano przed 7 wstaliśmy, posprzątali i pojechali się rozładować. Oczywiście dla mnie obsługa silosa to była czarna magia, tyle wajch, zegarów i innych dupereli… Jak się okazało jest to łatwiejsze niż obsługa zwykłej cysterny paliwowej, z którą też miałem w życiu pewien mały epizod. Półtora godziny i rozładowani. Wszystko poskludzane i kierunek waga. Zwarzyli, papiery pozałatwiali i jedziemy na bazę. 80km do przejechania. Po drodze zatrzymaliśmy się na małe śniadanie w postaci kawy i dwóch hot dogów. Potem już prosto na bazę. Trochę zleciało przebicie się przez Gliwice i Tarnowskie góry, ale zbytnio się nam nie śpieszyło. Dojechaliśmy na bazę, tam mechanicy coś z wężami porobili, z szefostwem pogadaliśmy i gdzieś po dwóch godzinach pojechaliśmy do domu. Drogi i czasu jakoś zbytnio dużo nie było, ale zawsze coś na plus. Tym bardziej, że już nie długo dla nas obu może się to stać opłacalne.
Teraz może kilka słów na temat, dafa którym jechałem pierwszy raz. Zacznę od tych gorszych stron:
- Za mało miejsca na nogi dla pasażera,
- Wybita na pół kabiny deska
- Stosunkowo małe pole manewru kierownicą – volvo i Scania pozwalają na wiele więcej.
- trochę rdzewiejący zderzak – ale w tych to standard
- Małe, twarde i niewygodne górne łóżko – Scania ma o wiele lepsze
Na plus:
-Mimo średniej kabiny to wydaje się dużo miejsca w środku
- Dobre rozmieszczenie schowków – szczególnie tego nad głową pasażera, specjalnie pomniejszony w celu łatwiejszego przebierania
- Niski tunel- Ja się cały wyprostowałem i czubkiem głowy dotknąłem sufitu
- Duża pojemność schowków, szuflad i innych takich
- się Dobre i miękkie zawieszenie – dla niektórych złe, bo bujało trochę tą kabiną, ale mi się tam podobało
- się Ciekawy warkot nierozgrzanego silnika
- Estetyczne zegary, z których wszystko ładnie można odczytać
Ogólnie Daf wyszedł na plus, choć się tego nie spodziewałem. Ale i tak wole Scanie