Zasadniczo dokładnie opisane przez "Orysa" ale kilka małych uwag o moje spostrzeżenia.
- Posiłków już nie ma w pociągach (od października chyba) za to wybudowali po jednej i po drugiej stronie takie baraki gdzie można kupić te ich super jedzenie
- Moja firma żadnych kart nie miała - spedycja rezerwowała miejsce i tyle - system rozpoznaje numer rejestracyjny i albo jest rezerwacja albo nie ma.
- Po wyjeździe z tunelu nie ma niczego w odwrotnej kolejności - autobus dowozi do aut, czekamy aż można zjechać i ogień na tłoki.
- Roentgena wracając na kontynent miałem prawie zawsze - nie ważne czy pusty czy pełny - chyba limity jakieś mają do wyrobienia bo kiedyś ze mną pustą lawetę prześwietlali
- Do pociągu najlepiej wziąć gazetę albo jaką muzykę na uszy i się zdrzemnąć bo widoków za oknem podziwiać nie można i może się dłużyć te 45 minut.
- Z adresami sobie poradzisz bo różnic raczej nie ma poza tym, że angielskie kody pocztowe są alfanumeryczne w odróżnieniu od reszty Europy gdzie mamy tylko numeryczne. Dobrze by spedytorzy pilnowali ich poprawności bo dzięki nim łatwiej często trafić do celu bo np. w Londynie jest kilka ulic nazwanych imieniem Szekspira. Dobrze też czasami dokładnie zobaczyć gdzie firma jest i np. nadłożyć drogi obwodnicą niż pakować się przez miasto.
- Jak dla mnie największym problemem było to, że w większości przypadków nie ma możliwości parkowania w pobliżu firmy. Nawet jak na placu jest miejsce na lądowanie jumbojeta to i tak pewnie będzie zakaz parkowania dla dostawców. Trzeba szukać miejsca wcześniej i uważać na wszelkie dzikusy i inne dziwne miejsca.
- Orys pisze o przemysłówkach - owszem ale nierzadko zdarza się, że są one małe i w dodatku pomiędzy domami mieszkalnymi.
- Naklejki na światła? - miałem jak kupiłem anglika i przyjechałem nim do Polski
W ciężarówce nigdy nie stosowałem - raz mi się zdarzyło, że miałem rozładunek w nocy a na autostradzie to raczej nie robi nikomu wielkiej różnicy.