Nie ukrywam, że my nie bywamy ostatni.
Za całą zimę, jak przejeżdziliśmy tam 3 tygodnie to wszystko, i to w nie pełnym składzie.
A że każdy klnął na ten burdel, to oczywiste. Tylko cioty które właziły w tyłki tym ładowaczom i wagowym się nie odzywali. Tzn jechali po nich równo, tylko po cichutku, żeby nie słyszeli.
My co drugi dzień robiliśmy dym. Raz nawet któryś sie wygrażał naszemu karatece, że niby mu się wbił w kolejkę, ale cóż do karateki nikt nawet nie wystartował, a gdyby nawet nas było tam 5ciu, na konferencji siedzieliśmy, do tej pory byście włazidupy nie wyszli ze szpitala ...
.
Tak czy inaczej, z całego serca współczuję tej roboty cały rok.