zrobiłem C i KW w Wirażu i generalnie mimo szczerych chęci odradzam ten ośrodek. Panuje tam totalny bałagan, nikt nie wie o co chodzi i ogólnie dogadać się tam z kimś w jakiejkolwiek innej sprawie niż przyniesienie kasy to się trzeba porządnie nachodzić, nadzwonić i naw*urwiać. Co do C: Jest tam chyba trzech instruktorów, ja miałem okazję jeździć z dwoma. Pierwszy z nich krótko mówiąc nie nadaje się do pracy z ludźmi, zamiast jeździć z kursantem po mieście to załatwia jakieś swoje sprawy jeżdżąc po wioskach, pali szlugi w szoferce, spóźnia się na jazdy, nie informuje o zmianach godzin itp itd ogólnie rozpierducha na całego i gdyby nie to, że niestety zapłaciłem za C i KW z góry to bym za nic w świecie w takich warunkach nie dokończył tam tych kursów. (zainteresowanym mogę podać nazwiska instruktorów na PW). Plac tragiczny - nie mam obiekcji do zjechanego asfaltu, ale takie rzeczy jak zainstalowanie normalnych lamp czy odmalowanie linii to chyba nie wymagają jakichś specjalnych zabiegów. Ja jeździłem w wieczorem lub w nocy i jak jeszcze popadał deszcz to można było zapomnieć o jakiejkolwiek widoczności tych linii na ziemi. Co do samochodów to mają trzy Many w tym jeden podobny to tego jaki jest na egzaminie. To akurat jest ok, ale trudno by było, żeby szkolili na Starach czy Jelczach, więc to żadna rewelacja. Ten cały Pan Staszek nie ogarnia niczego i zamiast prowadzić biuro OSK i bawić się w sekretarkę to powinien robić to co do tej pory czyli pewnie być kierowcą. Co do KW: podobnie lub nawet to samo. Płaciłem za całą 2600 - zero książek, płyt, pomocy itd. Od wykładowcy dostaliśmy tylko testy do przerobienia i tyle. Wykłady to samo - jak się miały zaczynać o 16:00 to się zaczynały o 16:40. Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie to jest duża różnica. Żeby umówić się na wyjazd na mate poślizgową to trzeba było dzwonić po kilka razy po instruktorach z Jarosławia i Przemyśla i to też bez pewniaka, że na pewno uda się umowić. Tutaj najlepszym przykładem jest fakt, że dzwonię do gościa, mówie, że z tej i tej grupy jestem, że na C i czy jedzie - odpowiada mi, że tak tak jade przyjedź wszystko jest ok. No to biore wolne w pracy, ide na 2:00 na ustalony wyjazd, a nagle p. Instruktor mówi do mnie, że jest mały problem bo to jedzie grupa na.... autobusy. No to ja się go pytam dlaczego mi nie powiedział, o tym przez telefon, nie brałbym wolnego i ogólnie nie tracił czasu, a ten do mnie, że jak mam już wolne to moge pojechać, pojeżdże autobusem i..... on mi to zaliczy.
Jakbym chciał robić na autobusy to bym zrobił D a nie C a na marginesie, żeby to był jeszcze autobus to może bym się zgodził, ale tutaj przerobionego busa VW Crafter nazywa autobusem - szydera. Podsumowując - jeżeli są osoby zainteresowane zrobieniem C i KW w Rzeszowie to niech lepiej się dobrze rozejrzą i nie wybierają najtańszej opcji (tak jak ja). Zdałem C i KW akurat za pierwszym razem, więc moja opinia o tym ośrodku nie jest wyrazem frustracji po niezdanym egzaminie, czy czymś w tym stylu. Ogólnie wniosek jest taki, że miałem zamiar E i HDS-y zrobić również w OSK Wiraż, ale widze jak to wygląda od środka i nie ma opcji, żebym tam to zrobił. Poszukam, popatrze i wtedy się zdecyduje a wszystkim nowym kursantom szczerze ten ośrodek odradzam.
-----
Na marginesie możecie polecić jakąś szkołe w Rzeszowie gdzie można solidnie zrobić E? OSK Wiraż odpada -
Cytuj:
A ja mam pytanie odnośnie KW w Rzeszowie. Czy ktoś robił? U kogo za ile, jaką czy KW pełną czy przyśpieszoną? Jak wyglądał mniej wiecej przebieg i jak wygląda takie szkolenie.
Ja robiłem w Wirażu KW za 2600. Jeden chłopak do 21 lat robił pełną i zapłacił 3600. Różnic w szkoleniu nie ma żadnych. Instruktorem jest były/obecny inspektor ITD i on w sumie jest OK, nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Wykłady są w każdy wtorek i czwartek planowo od 16:00 przeważnie do 19:00. Przebieg wygląda tak, że najpierw idziesz na własną rękę zrobić sobie psychotesty i badanie lekarskie, później chodzisz na wykłady, pod koniec kursu masz wyjazd na mate poślizgową. Pytań jest ponad 600 i ćwiczysz je na papierze oraz przez strony jak baza-wiedzy.pl czy kierowca.pl Jazda wygląda tak, że masz tor do przejechania. Najpierw slalom między pachołkami na macie, później zatrzymujesz się na górce i ruszasz z dwójki, później jedziesz dalej i masz trzy czy cztery wąskie zakręty i na koniec zawrotka. Później masz drugi taki sam przejazd tylko bez włączonego ABS-u. Na koniec ćwiczysz hamowanie z 30,40 i 50 kmh na tej śliskiej macie z Abs-em i bez. Teoretycznie masz 4 godziny na torze i 16 w ruchu miejskim, ale chyba nikt tego nie stosuje i normalnie podpisujesz kwity na tym torze, że wyjeździłeś wszystko
Jeżeli ćwiczyłeś testy i chodziłeś na wykłady to nie ma opcji, żeby nie zdać