pierwszy kurs w międzynarodówce miałam akurat w podwójnej, podczas prowadzenia stres był, bo nigdy nie jechałam z naczepą dalej niż 100km, w dodatku za granice i jeszcze pierwszy raz zobaczyłam PRAWDZIWE długie podjazdy i zjazdy
W przerwie od prowadzenia zbierałam szczękę spod prawego fotela. Drugi kurs już bardziej na luzie, ale wciąż z zagadkami "A jak nie trafię? a jak się popsuje? a jak nie cofnę? a jak.........". Każdy następny już można powiedzieć, że bezstresowo
Z czasem zaczyna się kojarzyć drogi, zjazdy, parkingi, firmy... Już nie jest jak na początku "olaboga co to będzie!"
Pamiętam jak w Hiszpanii spotkałam podwójną obsadę z PL (mój pierwszy kurs to był). Opowiadali, że na początku też się martwili co będzie jak nie znajdą adresu, jak navi nie pokaże miasteczka etc., a z czasem im minęło i nie przejmowali się tym w ogóle. Wtedy dla mnie to było coś nie do zrozumienia... Dotarło po jakichś 3 miesiącach - co ma być to będzie, nie ma tak, że się nie trafi, bo ktoś to w końcu z miejscowych skojarzy
Wbijasz kod w navi, robisz szybkie rozeznanie i jedziesz bez przejmowania się, że firmy tam nie będzie. Jak nie będzie jej na tej ulicy, to pewnie nie Ty pierwszy jej tam szukasz i miejscowi już skojarzą problem
Druga sprawa to ja straaasznie nie lubiłam landówek - miałam normę na paliwo, a jak tylko wjeżdżałam na land to ona magicznie szła w górę. Unikałam tego jak ognia, a szef baaardzo lubił landówki, szczególnie te francuskie
Z początku też się bałam bo tam wąsko, stres przy mijaniu się z innym dużym. Z czasem przeszło i leciało się byle szybciej na autostradę... (nie polecam N102 od Le Puy do Montelimar, stromo, kręto, wąsko momentami). Nadal nie jestem do nich przekonana, ale mają swój plus - łatwiej znaleźć market z możliwością stanięcia dużym, niż przy zjeżdżaniu z autostrady do losowo wybranego miasta ze sklepem
Z rampami było to samo, przed międzynarodówką naczepą cofałam może ze 3 razy więc tego też się bałam. Na początku chłopakom przynajmniej dawkę humoru dostarczałam
Jedna rampa w CZ mnie zmogła, właśnie na drugim kursie w życiu. Z każdą inną dałam sobie radę. Najwyżej trwało to dłużej niż zwykle
Teraz mi się "zachód znudził", idę na Skandynawię
_________________
"Uwielbiam swój zawód. A kto swojego nie lubi, ten sam sobie winien."
http://kierowniczka.blogspot.com/ - Blog Dziewczyny w Ciężarówce