Kontrola czasu pracy - jak samodzielnie dać się skontrolować?

Witam wszystkich. Jestem świeżak jeżeli chodzi o trucki, wcześniej gibałem na autobusach i autokarach, czas pracy kierowców znam, może nie idealnie, ale wystarczająco.

Wiem, że w ostatnich 28 dniach parę razy przegiąłem czas, w tym w ostatnich paru dniach dość mocno. I jak każdy, obawiam się kontroli, a zwłaszcza mandatów. Moje trasy to głównie CZ, A, SK i czasami H. Problem polega na tym, że o ile polskiej kontroli się nie boję, bo to będzie mandat góra pińcet złotych, to o tyle za granicą, jak wiadomo, mandaty są dużo wyższe, zwłaszcza z uwagi na walutę i to że się je płaci na miejscu.

Czy ktoś może z kolegów orientuje się, jak zrobić, żeby dać się (dosłownie) skontrolować przez krokodyli, żeby mieć święty spokój i przyjąć pokutę w PLN a nie €uro? Po Polsce jeżdżę po nocach głównie i nie mam zbytnio czasu na polowanie na nich, a nawet jak wiem gdzie stoją, to nigdy nie chcieli mnie jeszcze zatrzymać Wiem, że to brzmi głupio, ale perspektywa kilkuset złotych mandatu vs strach przed mandatem w € płatnym gotówką na miejscu popycha mnie do takiej desperacji... Z góry dzięki.

Daruj sobie, złapią to złapią,
I co w przyszłości będziesz powielał tą praktykę?
A może już masz przeznaczone 10% wypłaty na mandaty?

Ja przyjmuję w złotówkach daj pincet i bedzie dobrze. Papier tez wystawiam .

Nie lepiej jeździć zgodnie z przepisami a nie iść w takie tematy? Nie mówię, że masz nie przegiąć i skorzystać z opcji opisu, ale nie robić tego nagminnie i systematycznie

Dobrze wiecie, że nikt nie ma czystego sumienia, chyba że goni wkoło komina. Dzięki za odpowiedzi.

W koło komina to dopiero się dzieje . .

Co do Austrii. Opisane wydruki i przejdą nawet znaczne przekroczenia. Znam z autopsji.

A z drugiej strony... Jak już chcesz i ich widzisz to podjedz. W ryj nikt nie da.

Ja kiedyś miałem przegięcie, które u nas kosztowało bodajże 200 zł, podjechałem i nie chcieli dać mandatu. Inspektorka tylko się śmiała ze mnie, serio

Chodzi tylko o to, żeby kartę wyzerowali z wykroczeń, a to czy dadzą mandat czy nie, to już inna para kaloszy i płakać nie zapłaczę jak nie dadzą. Ktoś coś inne pomysły poza łapaniem ich jak stoją? Bardzo rzadko ich widuje.

Zadzwoń i sam się "pod3,14erdol".

Cytuj:

Dobrze wiecie, że nikt nie ma czystego sumienia, chyba że goni wkoło komina. Dzięki za odpowiedzi.

I tu byś się mocno zdziwił. Właśnie na międzynarodówce trzeba się pilnować, bo tam mandaty idą w setki ełro.
Miałem kontrole w poniedziałek w UK i do tacha zero zastrzeżeń.

Cytuj:

Chodzi tylko o to, żeby kartę wyzerowali z wykroczeń, a to czy dadzą mandat czy nie, to już inna para kaloszy i płakać nie zapłaczę jak nie dadzą. Ktoś coś inne pomysły poza łapaniem ich jak stoją? Bardzo rzadko ich widuje.

to podczas kontroli zeruje się karta z wykroczeń?
pamiętaj jeszcze o jednym że karę za wykroczenia dostanie firma i zarządzający transportem - będą ci dozgonnie wdzięczni.

Dostanie nową czystą
Co do kary na przedsiębiorstwo, to zależy ile tych wykroczeń jest i jak mocno przegięte.
W poprzedniej firmie gościu jeździł wedle uznania i wedle zegara biologicznego Jeździliśmy w systemie 3/1 i pracodawca w tym okresie nie widział karty. Chłopaczyna miał kontrole i jak zjechał, to od razu do banku po kredyt szedł. Pracodawca kary nie poniósł.

Cytuj:

Czy ktoś może z kolegów orientuje się, jak zrobić, żeby dać się (dosłownie) skontrolować przez krokodyli, żeby mieć święty spokój i przyjąć pokutę w PLN a nie €uro? Po Polsce jeżdżę po nocach głównie i nie mam zbytnio czasu na polowanie na nich, a nawet jak wiem gdzie stoją, to nigdy nie chcieli mnie jeszcze zatrzymać Wiem, że to brzmi głupio, ale perspektywa kilkuset złotych mandatu vs strach przed mandatem w € płatnym gotówką na miejscu popycha mnie do takiej desperacji... Z góry dzięki.

Ja tak kiedyś zrobiłem. W Kaliszu na ich punkcie przy cmentarzu się podstawiłem. Lekko byli zdziwieni ale skontrolowali, uznali wydruki i pojechałem w świat. Miałem przegięty czas jazdy i pracy we Francji jednego dnia, jazdę 4 lub 5 godzin i pracę 2 lub 3 godziny. We Francji na bramkach mnie wyhaczyła żandarmeria i był to 27 dzień od przegięcia, a 12 lub 13 od kontroli ITD. Gdybym się nie zaparł, że nawet centa nie zapłacę, to pewnie by mi z 1000 euro wypisali. Nie przyjmowali do wiadomości, że już byłem kontrolowany przez naszą ITD, protokół kontroli mało ich obchodził, pytali ile w Polsce zapłaciłem mandatu, ostęplowane wydruki przez ITD też mało ich obchodziły. Po godzinie użerania się z nimi puścili mnie bez mandatu. Gdybym nie podstawił się pod naszą ITD, to pewnie by mnie w obrączki zakuli.

A u Niemca pod Saarbrucken protokół ITD sprawił, że BAGowiec kompletnie nie był zainteresowany sprawdzaniem czegokolwiek, tyle że miałem wszystko OK.
Jak ktoś ostro ćwiczy kraje z chorymi służbami na tym punkcie typu właśnie Francja, no Węgry z tego co wiem w sumie też i ma jakieś grube przegięcie to i może metoda, ale tam jakieś powiedzmy do pół godziny to prędzej ci Niemiec odpuści jak te nasze ancymony.

Cytuj:

(...)ale tam jakieś powiedzmy do pół godziny to prędzej ci Niemiec odpuści jak te nasze ancymony.

Nie byłem kontrolowany "na przegięciu" na zachodzie, lecz w Polsce kilka razy miałem wykroczenia po 20, 25 min. jazdy ponad normę i owszem, w protokole była informacja o ujawnieniu wykroczenia jednakże była też adnotacja: "Odstąpiono od postępowania mandatowego".