Dostałem dzisiaj z ITD pisemko ze zdjęciami z odcinkowego pomiaru prędkości. Wyszło na to, że na odcinku gdzie dopuszczalna prędkość to 50 km/h, jechałem średnio 64 km/h.
Mam trochę wątpliwości co do tego. Dodam, że jeżdżę od 16 lat i żadnego mandatu w tym czasie etc. Staram się jeździć w miarę przepisowo, a jeśli jadę szybciej, to w granicach rozsądku i nieznacznie przekraczam dozwoloną prędkość.
- Z tego co się orientuję, to powinni mi udowodnić konkretne wykroczenie, a nie średnią prędkość (jeszcze nie zdążyłem poszukać odpowiednich przepisów). Przecież na tym odcinku można jechać np. 100 km/h, zatrzymać się na obiad, a później kontynuować jazdę znowu z prędkością 100 km/h, ale średnia wyjdzie i tak np. 50 km/h.
- 16 lat jazdy bez żadnego mandatu
- Przekroczenie prędkości było nieznaczne więc powiedzmy, że jest to "niska szkodliwość społeczna czynu"
Pomyślałem, że spróbuję się odwołać opierając się na tych argumentach, szczególnie na tym pierwszym, czyli nie udowodnili mi, że popełniłem konkretne wykroczenie, tylko wyliczyli średnią.
Macie jakieś doświadczenia w tej kwestii? Zapraszam do dyskusji.